"Idea wznowienia – oddania Wrocławiowi fenomenalnych, bezprecedensowych, 14-godzinnych Dziadów stanowiła punkt wyjścia czteroletniej walki o pozyskanie środków i partnerów. Plany wznowienia 14-godzinnego spektaklu, jako wspólnotowego, ponadinstytucjonalnego zdarzenia artystyczno-społecznego, które w swojej idei miały z gigantyczną mocą egzorcyzmować wrocławską, teatralną rzeczywistość – ze względów pandemicznych musiały jednak zostać zweryfikowane – dlatego na dobry początek wznawiamy Dziadów części III Ustęp, najrzadziej dotąd wystawianą część Mickiewiczowskiego utworu, a przez Michała Zadarę zrealizowaną w formie muzycznego koncertu. Spektakl zostanie zrealizowany za pomocą technologii live streaming na fanpage’u Publiczność Teatru Polskiego we Wrocławiu."
Kto tego nie widział na żywo, to rzecz jest fantastycznie obowiązkowa. Teraz dostępne online. Raj istnieje, żaden reżim ich nie pokonał i nie pokona. Zdjęte z afisza wracają online. Jeszcze nie w dwunastogodzinnej całości, ale zawsze coś. Już za samo zniszczenie tego arcydzieła i zdjęcie go z afisza wszyscy politycy bez wyjątku powinni smażyć się w piekle.
https://www.facebook.com/events/402570180865556
31 października 2020 r. ponad tysiąc osób zgromadzonych pod oknami bloku na ulicy Mickiewicza w Warszawie obejrzało niezwykły spektakl. Naprzeciwko domu Jarosława Kaczyńskiego grupa artystów wystawiła „Dziady” Adama Mickiewicza w reżyserii Oskara Sadowskiego. Z okien mieszkań padły, skandowane przez widzów, słynne wersy dramatu: „A kysz, a kysz!”, skierowane do władzy głuchej na głos protestujących od wielu dni kobiet. W tym artystycznym manifeście wzięło udział ponad 30 aktorów. Muzykę do spektaklu skomponował Baasch, który razem z zaproszonymi gośćmi (Ralph Kamiński, Michał Szpak, Maria Sadowska) zaśpiewał utwór „Moje ciało, mój wybór” - hołd dla kobiet walczących o swoje prawa.
Czytaj więcej: Mickiewiczowskie Dziady pod willą na Żoliborzu
W naszych opisach ciemnej materii
wciąż brakuje jakiegoś składnika,
podczas gdy ciemna materia zna nas na wylot,
dosłownie. Kojarzycie te chwile,
gdy w środku dnia w tramwaju
wszystko wokół zaczyna boleć, potem znika,
a potem jakoś wraca, a jednak musimy wysiąść,
bo właśnie przestano nas kochać? To ciemna materia
robiła audyt i znowu wie o nas więcej niż my sami.
Więc musimy z kimś porozmawiać o ciemnej materii,
i rozmawiamy z kimś, rozmawiamy,
ale jedyne, co o niej do tej pory wiemy, to
że tam się zachmurzyło, gdzie zaświtać miało,
gdzie zaświtać miało, tam się zachmurzyło.
Justyna Bargielska
Książki. Magazyn do czytania 5/2020
Znakowanie drzwi mieszkań lub domów, w których przebywają chorzy, należy do repertuaru działań i imaginarium rzeczywistości zarazowej. Oczywiście można je teoretycznie uzasadnić - dzięki temu zdrowi wiedzą, których miejsc i ludzi unikać, a epidemia się nie rozszerza - jednak mimo że w epidemiach poprzednich wieków było stosowane nagminnie, nie przynosiło oczekiwanych, praktycznych rezultatów.
Chodziło o coś innego - o przywrócenie zaburzonego symbolicznego porządku, w którym światy zdrowych i chorych, podobnie jak żywych i umarłych, nie powinny się ze sobą mieszać. Postawioną między nimi barierą miał być strach, a przybite do futryn kartki bądź namazane na drzwiach krzyże czy napisy - narzędziem jego wzbudzania i materialnym symbolem, takim jak cmentarny mur. Rozdział przynosił pożądany efekt - domy, których drzwi często dodatkowo zabijano gwoździami, stawały się umieralniami, a ich mieszkańcy - pogrzebanymi żywcem.
Pokój był ogołocony z cenniejszych przedmiotów, pozostawiono jedynie drobiazgi znikomej wartości. W kącie, na ziemi, zauważyłem kilka zapisanych zeszytów; podniosłem je i przejrzałem ich zawartość. Był to rękopis hiszpański; jakkolwiek bardzo słabo znałem ten język, to przecież zdołałem pojąć, żem znalazł rzecz zajmującą: rękopis zawierał historie o kabalistach, zbójcach i upiorach.
Jan Potocki, Rękopis znaleziony w Saragossie
Jest taka książka "Sumienie nazistów", która mówi o tym, jak stopniowo, przez całą dekadę, do kulturalnych Niemiec wczołgiwał się faszyzm. Wtedy naciskano najprostsze, najbardziej prymitywne guziki.
Doświadczenie moich rozmów z ludźmi pokazuje, że warstwa kultury jest bardzo cienka i łatwo ją zedrzeć. I jeśliby to działo się tylko na wojnie czy w łagrze... Ale to nie wymaga sytuacji ekstremalnej, nagle - pach - i ludzie się odczłowieczają.
Swietłana Aleksijewicz
Odwiedza nas 20 gości oraz 0 użytkowników.