DRZEWO
jest drzewem, ono nie
zwołuje
konferencji prasowych, ani
kiedy się chwieje
na wietrze
ani
kiedy pada w burzy. Drzewo
jest drzewem
i jednego
dnia
nim nie jest.
DRZEWO
jako sylwetka
na tle
światła czerwcowego wieczoru
wypuszcza
kosa
w kierunku
niebios
albo nie. Drzewo milczy
podczas gdy
śpiew ciągnie je
od korzeni w górę.
DRZEWO STOI LECZ NIE
czeka aż
ktoś
przyjdzie, czeka aż deszcz
spadnie, aż
chlorofil zrobi
co ma
do zrobienia. Drzewo stoi
i szpera w myślach wiatru
nie
wiedząc
co wiatr przyniesie.
POCHŁONIĘTE
swoim własnym
ciałem, stoi i
obraca
swój cień za
słońcem
i za
wiatrem. Odzwierciedla tykanie
kosmicznego zegara
nie
mówiąc
ani słowa.
DRZEWO I JEGO
brat
nie-drzewo
stoją wycięte z tektury
na gruncie
na którym
żyjemy. Piętro niżej korzenie
wysysają
ciemność. Wiatr to alfabet
który
prze
padł.
NIE-DRZEWO
odpowiada: Ty istniejesz, bo
masz w sobie to
co obiecuje
światło. A cóż ja
mające
tylko
nic? Nie znające różnicy
pomiędzy było a jest?
Korzenie
dłubią
w kałamarzu ciemności.
Jan Erik Vold, Dwanaście medytacji, Biblioteka „Toposu”, T. 90
Z medytacji IV pt.: DRZEWO I NIE-DRZEWO