zmęczenie czymkolwiek trwającym pośród mas
pukało do drzwi o stałej porze roku

skromnie, cicho i niepostrzeżenie, do wnętrza wpadł cień przyzwolenia
nie sposób już dociec, czy było gościem proszonym

dotyka sedna metabolizmu, chociaż wcześniej znikało co jakiś czas
byt stale powracający po chwilach wytchnienia

zaborczo w tych objęciach
kształt trwania kosmicznej próżni
podróż bez drogowskazów na planetę obcości

tylko to coś
dławiąc, ofiarowuje niemoc
i jest za przewodnika

09.03.2009