piotr macierzynski kwik wydawnictwo ha artZostałem zdegradowany do stopnia byłego kochanka / a im dłużej żyję tym Justyna w moich wierszach bardziej awansuje – pisze w tomiku poetyckim pt.: „Kwik” Piotr Macierzyński. „Kwik” to epopeja rozpisana na 90 stron, w której dogłębna intymność wyznania zdaje się przesłaniać cały świat, niejako zupełnie unieważniając go wobec doznanych i udzielonych krzywd. Bazą jest miłość opisana w szczególe dosadnej intymności, bez zakrywania się, a wręcz z przyczepieniem do siebie samego tarczy strzelniczej, gdzie z niewielkiej odległości, wprost na linii strzału, stoi była kochanka z Magnum 44 w dłoni.

 

Trzeba dodać, że usprawiedliwiona jeszcze przed faktem niedoszłej zbrodni przez podmiot liryczny: moje wyznanie jest sporządzone w nakładzie tysiąca egzemplarzy / złam zasady a ja ci zaufam / tobie jednej dałbym pistolet Magnum 44 szybkie ładowanie / nawet gdybym stał w lesie przywiązany do drzewa / chociaż po tym jak zmarnowałem ci osiem lat / a potem wszystko wywlokłem w wierszach / miałabyś prawo sześć razy nacisnąć na spust / i jeszcze doładować.

Nie jestem do końca przekonany o fikcji literackiej. Tekst jest zbyt prawdziwy, a patrząc na kumulację emocji zawartych w układane frazy słów, zatrzymuję się nad duchowością człowieka przepełnionego psychozą. To faktyczny kwik zażynanego prosięcia, które broczy posoką w żałosnym słaniu długiego listu do byłej kochanki, która zdaje się na pniu, może ze wstydu, chcieć wykupić cały nakład. Gdyby tylko o tym wiedziała... Poraża sprzeczność konstrukcji poszczególnych strof, które płyną linijka po linijce przez bezkresny ocean okrwawionej duszy; wyrwane z milczenia niegdysiejszej spowiedzi mamrotanej szeptem wczoraj, a dziś wykrzyczanej publicznie, zmysłowo i obłędnie. Ciężar gatunkowy rozlewa się przez wszystkie możliwe do wyobrażenia sobie stany począwszy od euforii, poprzez radość, śmiech, łzy. Są chwile przygnębienia, złość, nuta szaleństwa, bezdenna otchłań rozpaczy. Tekst jest naładowany do granic wytrzymałości i gdyby to było możliwe, wypaliłby go ze swoich ust na jednym wydechu każdy nieszczęśliwy kochanek. A jednak całość rozgrywa się adagio z rozmysłem dotykając karminowych brązów kobiecego łona przeplecionego słonym potem spełnienia przemieszanego z łzą wspomnienia doznanej straty. Jest w owym tekście pełna ziemistość urodzajnego czarnoziemu duszy poety, który pozwala czytelnikowi niemalże dotknąć opisywanych przez siebie stanów. Lepkość i eteryczność do granic możliwości brzęczy w duszy czytelnika nie pozwalając oderwać wzroku od orgiastycznego zapisu rozpaczy.

Wspomniana powyżej sprzeczność jest ukryta w wielu miejscach tomiku, gdyż autor zastrzega nie jeden raz: prawdą jest że bardziej liczę się z wierszami niż z ludźmi (…) prawdą jest że w poezji liczą się śmiech łzy i ciarki (…) prawdą jest że każda spowiedź jest próbą wykpienia się słowami (…)

Poetycki świat wykreowany przez Piotra Macierzyńskiego ujmuje swoim brakiem wstydu, otwarciem się, sprzedaniem w całości (?), a może i wystawieniem na licytację własnej psyche. We współczesnym, płytko wiosłującym w oceanie życia człowieku, ciężko znaleźć głębszą emocję – taką nieulotną, a zakotwiczoną w stabilnym gruncie duszy. Macierzyński udowadnia, że: pistolet jest nabity i odbezpieczony / ale potrafimy sobie wmówić / że może nie wystrzeli.

Ten wystrzelił. Mocno.


Kwik, Piotr Macierzyński
Wyd. Korporacja Ha!art, Kraków 2013


(mr)
17.11.2013

 

Piotr Macierzyński (ur. 1971). Wiersze publikował między innymi w „Studium”, „Kwartalniku Artystycznym”, „Lampie”, „Ha!arcie”, „Opcjach”, „Czasie Kultury”. Wydał tomiki Danse macabre i inne sposoby spędzania wolnego czasu (2001), tfu, tfu (2004), Odrzuty (2007), Zbiór zadań z chemii i metafizyki (2009), antologia wierszy ss-mańskich (2011).