Modlitwa
Wierzę w ciebie, drogi Święty, bo jesteś blisko ludzkich pragnień i cierpień. Będę cię odwiedzał co roku, jeśli łaskawy los pozwoli mi się znaleźć w pobliżu Padwy. Nie proszę cię o nic, ale nie kieruje mną duma, tylko zrozumienie i zgoda na los. Wierzę jednak, że możesz pomóc, i wierzę, że wszystkie te pragnienia, bóle, nadzieje i rozczarowania, z którymi wierni błagalnie zwracają się ku tobie, zespalają się w potężną, ponadludzką moc.
Czuję ją w pobliżu twego grobu i dlatego zawsze stoję tu ze ściśniętym gardłem. Nie proszę cię o pomoc, drogi Święty, ponieważ wiem, że jestem odpowiedzialny za wszystko, co się stało i stanie: jestem winny i jestem ofiarą, inaczej być nie może. Ale uczucia ludzi, którzy zwracają się do ciebie o każdej porze dnia i w każdym miejscu na świecie, by ucieleśnić się tu w postaci łzy, listu czy fotografii, wszelkie cierpienia, na jakie nie ma ziemskiego wytłumaczenia, cała nadzieja i tajemnicze, niezrozumiałe pragnienia, wszystko to wzdycha, szepcze i płacze przy twoim grobie. I gdyby te westchnienia, które się ku tobie kierują, złączyły się w jedno, zerwałaby się tu taka wichura, tu, w tym mrocznym kościele, jak nad Saharą, kiedy podnosi się burza piaskowa. Drogi Święty, który trzymasz Dzieciątko na ręku, pomagaj ludziom. Sekret pomocy jest twoim sekretem. Bo widzisz, że nad ludzkim światem znów krąży Anioł Przeznaczenia. Pomóż, drogi Święty, zauszniku ludzkich pragnień, namiętności i nędzy, pomóż, ty najbardziej ludzki spośród świętych, który z gotowością pochylasz się nad upokorzeniem i hańbą, bo wiesz, jacy są ludzie, i wiesz, jak nędzny i zarazem wzniosły jest nasz los. Pomóż, drogi Święty, by Hans, Jean i George wrócili do domu z wojny, pomóż, by kobiety były silne i miały dzielne i uczciwe serca, i żeby dzieci nie dusił ani koklusz, ani gaz musztardowy. Teraz musisz szczególnie dużo pomagać, drogi Święty, bo grozi nam straszliwe osierocenie. Żarliwe modlitwy cierpiących i ubogich mogłyby teraz zapalić przed Tobą świecę tak ogromną jak Mont Blanc czy Gaurizankar, i w blasku tej świecy, która oświetla pogrążony w ciemności świat, nie ujrzałbyś nic innego, tylko pobladłe i załzawione albo wykrzywione śmiertelnym grymasem, nieme twarze. Więc teraz pomóż.
Magyar Nők Lapja, 20 I 1940
SÁNDOR MÁRAI, Il Santo (fragment)
Zeszyty Literackie Nr 110
Lokata śmierci w kulturze
Zewnętrznie podobny do pseudopolitycznego ekstremizmu, każdy ruch autentycznie opozycyjny, mający rzetelne podstawy do walki w sytuacji niezmyślonego zniewolenia lub wyzysku, niechcący sprzyja fałszerzom podającym mord za narzędzie walki o dobro, ponieważ zwiększa konfuzję panującą w analizie zajść i utrudnia, jeśli nie udaremnia, odróżnienie win pretekstowych od win rzeczywistych – a zresztą, kto i gdzie na tym świecie jest anielsko bezwinny do samego końca? Tak powstaje zadziwiająca skutecznością gra mimikry. Symulowana racja nie daje się odróżnić od racji niezmyślonej, i to nie tyle przez doskonałość aktorstwa symulantów, ile przez nie całkiem czyste sumienie społeczeństw, które zrodziły powojenny terroryzm.
Ostatecznie zabójczą agresję odpiera zabójcza opresja, policja pierwej strzela, niż legitymuje, demokracja, ratując się, musi w jakiejś mierze z siebie zrezygnować, toteż ekstremizm o zmistyfikowanych racjach wywołuje wreszcie takie reakcje, które to, co było sfingowane jako oskarżenie, obraca w oskarżenia zasadne. Zło okazuje się pragmatycznie bardziej skuteczne od dobra, skoro w tej dyslokacji sił dobro musi przeczyć sobie, by powstrzymać zło, czyli nie ma w tych rozgrywkach żadnej niepokalanej strategii zwycięskiej, skoro prawość zwycięża w takiej mierze, w jakiej sama się upodobni do zwalczanej nieprawości.
Stanisław Lem, "Biblioteka XXI wieku / Golem XIV"
Ze wstępu do fikcyjnej książki:
Horst Aspernicus, "Der Völkermord. I. Die Endlösung als Erlösung. II. Fremdkörper tod."