Lewkonie
Wczoraj imieniny Jurka. Byłem na cmentarzu, złożyłem parę różowych lewkonii, jak wtedy do trumny. I to wszystko. Uczucie bezsilnej wściekłości, że to wszystko tak przemija, że już nic z tego nie ma, ani z mego uczucia, ani z jego osobowości. Złość, gniew na przemijanie świata, na ten proch, w który się bezustannie obracamy, na tę straszną robotę czasu i śmierci. Bezradność wobec samego siebie – wstrząsająca i irytująca. Samemu sobie nie można nakazać, aby być, aby trwać. I że to wszystko, co chwilami wydaje się ważne, wobec wieczności nie ma żadnego znaczenia. Pod tym kamieniem, na którym leżały kwiaty, wyobraziłem sobie już szkielet, już resztki drewnianej trumny, już nic – jak w tym grobie, gdzie pochowano starego Piotrowskiego na miejscu jego małej córeczki – i w którym nie było już nic prócz ziemi. I ta myśl, że żaden bunt już tutaj nic nie pomoże – i że to wszystko w bezładzie świata nie ma żadnego znaczenia. O, jakże bym chciał to widzieć zupełnie inaczej. Ale nie mogę. „Rozpacz” zamknięta we mnie. I czy na całą wieczność?
24.02.1966
Jarosław Iwaszkiewicz, Dzienniki, T. III
Fotografie
Co prawda, zdjęcia nie zastąpią słów, lecz ratują przed ich brakiem. Powiedziałbym wbrew sobie, bo nie znoszę oglądania zdjęć. W ogóle nie rozumiem tej pasji, żeby tak rzec, pstrykania, która stała się dzisiaj tak powszechna, że zakrawa na coś w rodzaju epidemii. Człowiek, który nie ma aparatu fotograficznego i nie pstryka bezustannie, wydaje się nie z tej epoki. Gdziekolwiek się pojedzie ma się wrażenie, że te nieprzebrane tłumy przewalają się z miejsca na miejsce, żeby tylko pstrykać. Na wszelkich szlakach, w miastach i miasteczkach, w górach i dolinach, na lądzie, morzu, w powietrzu, na ślubach, pogrzebach, w chorobie i zdrowiu pstrykają i pstrykają. Nawet w ustronnym miejscu nie spotka się człowieka, który by nie miał aparatu fotograficznego. A potem godzinami oglądają jakby nie dość mieli siebie. Gorzej, zanudzają i innych. A czasu i tak nie da się zatrzymać, czas ma za nic nasze zdjęcia. Czas wręcz drwi z naszych zdjęć.
Może to odwieczny lęk człowieka, że w ogóle jest na świecie, legł u podstaw wynalezienia aparatu fotograficznego. W każdym razie doczekał się człowiek wreszcie wynalazku, który zaszczepił w nim wiarę, że istniał, istnieje i będzie istniał. Wielka to przewaga zdjęć nad życiem. Zastanawiam się tylko, dlaczego człowiek jest tak nienasycony sobą.
Ostatnie rozdanie, Wiesław Myśliwski