Niecodziennik



Więcej czasu i myśli o istocie trwania. Błędnie myślałem, że nie zaskoczy mnie nic w świecie popkultury. A jednak, poniżej zaczątek czegoś dobrego. Kolejne pokolenie, myślami i stylem bycia chyba mi już odległe, lecz jest tam to coś, co skłania mnie ku głębszej refleksji. Ostatnio, po wiosennym i początkowo - letnim rozedrganiu, czas na wyciszenie ciała, lecz nie myśli. Trochę się tego boję, lecz jak to się mówi: bierz człowiecze na klatę wszystko to, co los daje. Miała być cisza, a zrobiło się niepokojąco muzycznie. Rozpoczęte, czekające na dokończenie dwa teksty do publikacji, jedna lektura druzgocząca spokój. Wiem, życie uzależnia. Zwłaszcza, gdy jest wieczne.

 

Dziecku zapatrzonemu w mapy i ryciny
Ziemia zdaje się  wielka jak jegio pragnienia.
Ach, jakże w swietle lampy ten świat jest olbrzymi!
Jakże mały wydaje się w oczach wspomnienia!

Pewnego dnia ruszamy z rozpaloną głową,
Z sercem ciężkim od uraz i pożądliwości,
Ruszamy, by kołysać w rytmie fal miarowo
Własną swą nieskończoność na morzach skończoności.

Fragment wiersza Podróż Charlesa Baudelaire'a




Pamiętam, wszyscy śmialiśmy się później z tej komiksowej walki Jacksona. 25 czerwca odpowiedziało nam jego ostatnie spojrzenie: "upokorzone i smutne spojrzenie chorego zwierzęcia, które oddala się od sfory, opiera głowę na łapach i cicho wzdycha, ponieważ wie, że jest dotknięte chorobą i nie może oczekiwać od swoich braci litości" (Michel Houllebecq, "Możliwość wyspy", przeł. Ewa Wieleżyńska).



Wiosna, niczym okamgnienie, przecwałowała przez mój życiorys. Dobiłem do festiwalowego, opolskiego portu Anno Domini 2009. Chałtura TVP ponownie opanowała ekran telewizora. To już taka nasza mała, opolska tradycja. Jednakże w całym tym nic nieznaczącym i plastikowym zgiełku, znalazła się ona - Stanisław Celińska. Pełna gracji i wdzięku - jak zawsze, całą sobą pokazała, jak bardzo jest ponad to wszystko. Jej premietrowa piosenka (niedoceniona rzecz jasna) pozostanie jedynym promykiem nadziei na przyszłość dla wszystkich tych, którzy nie wiedzą jak i co śpiewać, a chcieliby pokazać "to coś", które wyśpiewała nam Celińska. Już w najbliższą sobotę we Wrocławiu, po raz wtóry zobaczę ją w spektaklu Oczyszczeni Warlikowskiego. To taki mały powrót do dni sprzed kilku lat, gdy wszystko w moim życiu biegło całkiem inaczej.



Całą noc padał deszcz ale to jeszcze nie potop
choć nie wiadomo przecież jak to się wtedy zaczęło

Rozsądek podpowiada że nigdy nic nie wiadomo
Początki i końce często nie grzeszą wiarygodnością

I nie wiadomo czy własnie jakiś wybraniec losu
nie wyszykował już arki w której nie ma już miejsca

Ale niby dlaczego miałby miec miejsce dla nas
Czyż nie żyjemy tak że po nas choćby potop

Zbigniew Dmitroca w Zeszytach Lierackich Nr 105

Masz takie blade usta.Jeszcze kilku kropli krwi spragnione. Zwłaszcza, gdy zmierz dnia (czasów) przed Tobą, a pamięć za sobą zaciera ślady...


W skryptorium myśli zapanował chaos i niemoc ogarnięcia kartek kalendarza. Może to tylko brak słońca. Zapomniałem jak to jest za dnia. Przeczę prawom termodynamiki, lecz one wciąż pozostają sobą. Niezmienne. Chyba dotykają nas sobą zbyt mocno. Czasami bardziej niż wypada. Walka nic nie zmienia - wciąż są. Naiwność istot żyjących jest przy ich lekturze groteskową paletą barw. Wszystko skądś jest. Po coś zapewne jest, a potem już nie.



Logika medialnego newsa jako żer padlinożerców, którzy udając vox populi, robią to wszystko - nie wiedzieć dla kogo i w jakim celu. Jako przykładny konsument wsłuchuję się w ostatnim czasie w te bzdury na żółtych, niebieskich, czerwonych paskach w zależności od stacji. W ostatnich dniach obejrzałem serial pod tytułem ?Śmierć Polaka? - sprzedawana na raty, a kończąca się ścięciem. Są jeszcze przygody ministra sprawiedliwości na Dzikim Zachodzie z hienami bankowymi w tle. Są komisje sejmowe od morderstw i wszelkiego rodzaju nieudolności. Znalazłem też jakiś pogrobowiec IV RP w wydaniu lewicy.


Nieobjęta ziemia

Krętymi drogami, z których widać niżej złote kopuły dźwigających się i zapadających się miast, miraże falujących ulic, myśliwych polujących na gazele, scenę  pasterską przy strumieniu, na ornych polach w południe odpoczywające pługi, tak wiele i w takiej zmienności, z muzyką w powietrzu piszczałek i fletów, z nawoływaniem głosów, które kiedyś były. Kręte drogi, niepoliczone wieki, ale czy mógłbym wyrzec się tego, co dostałem, świadomości, wiedzy, nigdy nie spełnionego dążenia do celu? Nawet jeżeli tak być musiało, że cel, o którym długo nic nie było wiadomo, obracał nasze dążenie w pośmiewisko. Wyrzec się, zamknąć, umartwić wzrok, słuch i dotyk, w ten sposób zdobyć wolność i nie lękać się już, że coś nam zostanie odebrane, nie, tego nie umiem.

Z tomu „Nieobjęta ziemia” Czesława Miłosza

Zdają się swoje myśli i prawdy raczej udzielać niż narzucać swojej świadomości

Potocki jest człowiekiem swoich czasów, kiedy rozumuje w kategoriach charakteru narodowego, ale tym, co zawsze będzie go wyróżniać, jest odrzucanie stereotypów. Nie pozwala sobie na mówienie o narodzie tureckim, odkładając to do chwili, kiedy uzna, że dostatecznie dobrze go poznał. Przypisuje mu zatem przymioty, które go poruszają i powinny też spodobać się matce, ponieważ to dla niej opisuje łagodność narodu, przepełnionego duchem pokoju, głębią i harmonijnym stosunkiem do natury, który wyraża się szczególną troską o zwierzęta i absolutnym poszanowaniem drzew: „Ściąć je największą jest zbrodnią, przeciwko której szemrze sąsiedztwo, toteż Turcy strzegą się tego usilnie”.

Co się zaś tyczy filozofii życia, głęboka mądrość Turków daje się ująć w taką oto formułę: „Maksymą ich jest, iż trzeba używać, nie zaś pozornie używać”. Ale ta sztuka życia wyraża się najlepiej nie w maksymach, lecz w literaturze:


I stąd ta filozofia tak słodka, we wschodnich tylko spotykana pismach, która nie używa błyskotliwych paradoksów, ale apologów, które zdają się swoje myśli i prawdy raczej udzielać niż narzucać swojej świadomości. Poezja w nich zawarta zbliża człowieka do natury poprzez podobieństwa wybrane w najpiękniejszych jej tworach. Alegoria, wymyślona w państwach wschodnich, żeby nią myśl przed szaleństwem despotyzmu ukryć, ustawnie się w nich odradza z bujnością krzewu zasadzonego na odpowiednim gruncie, a moralność, chroniąc się pod jej zasłonę, zaleca wzgardę wielkości, szczęście życia domowego, nade wszystko zaś bezczynność; apostoł bezczynności pewnym być może, że go na Wschodzie wszyscy usłuchają. Nic tego bardziej nie dowodzi niż okolice Stambułu.


Podróże, Jan Potocki
Znalezione w: Jan Potocki. Biografia, François Rosset, Dominique Triaire

 

 

Do zajazdu przybyli...

02851684
Dzisiaj
Wczoraj
W tym tygodniu
W ubiegłym tygodniu
W tym miesiącu
W ubiegłym miesiącu
Wszystkie wizyty
54
585
1582
2845697
12298
27786
2851684

Your IP: 18.117.107.90
2024-04-18 04:10

Odwiedza nas 65 gości oraz 0 użytkowników.

Szukaj

Początek strony