Fragment z zaginionych wierszy Archilocha
Jesień. Niedługo zaczną spadać kasztany. W parku wycieli ogromną, rozłożystą lipę, pień pokroili na grube plastry, plastry pokawałkowali na ciężkie polana. Co było żywą, strzelistą konstrukcją, leży teraz na ziemi jak stos porzuconego gruzu, ślad czegoś, co cieszyło ludzi, a teraz utraciło rację bytu, swoją użyteczność i sens.
Lapidaria IV-VI, Ryszard Kapuściński
To nie prawda, że co myślimy o świecie teraz, w tym dwudziestym wieku, da się sprowadzić do rozważań o wiecznej kondycji ludzkiej. Nigdy dotychczas ludzie nie żyli w takich warunkach i w kręgu takich pytań jak nasze. Uznając podobieństwa i szanując tradycję, trzeba jednak pamiętać, że próbujemy nazwać nowe doświadczenie.
Jest jeden tylko wielki temat. A jest nim koniec ery trwającej dwa tysiąclecia bez mała, kiedy religia zajmowała miejsce nadrzędne wobec filozofii, nauki i sztuki, co znaczy zapewne po prostu, że wierzono w Niebo i Piekło. Te znikły z wyobraźni i żaden poeta ani malarz nie potrafi na nowo Nieba i Piekła zaludnić (choć wzory Piekła są, tu na ziemi).
Wyobrażenia ludzi o życiu po śmierci nigdy nie były wyraźne. Ale kiedy teraz księża oraz wierni wymawiają słowa: „żywot wieczny”, nie pojawiają się wyobrażenia żadne.
Z tomu „Nieobjęta ziemia” Czesława Miłosza
Odwiedza nas 63 gości oraz 0 użytkowników.