Którego nie umiała sobie wyobrazić
Jeżeli matka była w domu, przygotowywałem się na to, że będzie nieprzyjemnie, bo nie lubiła, kiedy siedziałem z książką; nie cierpiała tego, że czytam. Wyganiała mnie na dwór, bo chciała, żebym z pasją uprawiał sport, żebym był taki jak inni chłopcy i żebym był lubiany. Wściekała się, kiedy ignorowałem jej rady i otwierałem książkę; raz podbiegła do mnie z twarzą zmienioną gniewem, wyrwała mi książkę (była to chyba Duma i uprzedzenie) i szerokim łukiem wyrzuciła ją przez okno. Nie ruszyłem się wtedy z miejsca i starałem się uśmiechać pogardliwie, myśląc, że chyba straciła panowanie nad sobą, że przesadziła z tą furią i że jest niemądra, skoro nie rozumie, że nie mogę być taki, jaki jej zdaniem powinienem być. Teraz jednak myślę, - może nawet z żalem – że była jedynie zdesperowana, bo lęk o to, czy zdoła mnie ocalić, doprowadzał ją do skraju wytrzymałości. Czuła – a właściwie wiedziała, taka jest prawda – że przyjdzie chwila, kiedy, niczym cyrkowy akrobata, będę musiał stanąć na jej barkach i na barkach tego wszystkiego, co dla mnie zrobiła, i skoczyć w życie, którego nie umiała sobie wyobrazić (a które wiodę teraz); jeśli chciała mnie na drogę otulić frazesami, wyposażyć w wysportowane ciało i szacunek dla pieniądza, to dlatego, że jej zdaniem było to najcieplejsze okrycie.
Stan łaski, Harold Brodkey
Zeszyty Literackie Nr 119
Przesyt
Nie należy zakładać wielości bez konieczności. Na próżno staje się przez większą ilość to, co może stać się przez większą.
Wilhelm Ockham