Karlenie Katedr
Chrześcijaństwo, doszczętnie zużyte, przestało być źródłem zadziwienia i skandalu, straciło zdolność wywoływania kryzysów lub zapładniania inteligencji. Nie pobudza już umysłów, nie nakłania do postawienia najbłahszego nawet pytania; niepokoje, jakie wywołuje, podobnie jak proponowane przez nie odpowiedzi i rozwiązania, są rozmyte, usypiające; nie spowoduje żadnego rozdarcia przyszłości, nie wywoła żadnego dramatu.
Przeżyło się: już teraz ziewamy na Krzyżu... Nie myślimy wcale o tym, by go uratować, przedłużyć jego karierę; bywa, że co najwyżej wzbudzi w nas... obojętność. Przedtem wypełniał nasze wnętrze, teraz z ledwością utrzymuje się na naszej powierzchni; wkrótce, wykluczony, dołączy do sumy naszych nieudanych doświadczeń. Spójrzcie na katedry: wytraciwszy impet, który wznosił ku górze ich masę, karleją i rozpłaszczają się; nawet ich wieże, w dawnych czasach bezczelnie celujące w niebo, uległy sile grawitacji i naśladują pokorę naszego znużenia.
Gdy przypadkiem wchodzimy do którejś z nich, dumamy o bezużyteczności wznoszonych ongiś modłów, o ogromie zmarnotrawionych tu wzruszeń i szaleństw. Niebawem zapanuje w nich pustka. Nie będzie już nic gotyckiego - ani w materii, ani w nas.
Emil Cioran, Pokusa istnienia
Znalezione w: Dariusz Czaja, Lekcje ciemności
Byłem na puszczy
Wiedz, że ja też byłem na puszczy, ja też żywiłem się szarańczami i korzonkami, że ja też błogosławiłem wolność, w której Ty błogosławiłeś ludzi, ja też sposobiłem się stanąć w poczcie Twoich wybranych, w poczcie mocarzy i silnych, pragnąc, „aby się dopełnił poczet”. Opamiętałem się jednak i nie zechciałem służyć szaleństwu. Powróciłem i przystałem do pocztu tych, którzy naprawili dzieło Twoje. Odbiegłem dumnych, a powróciłem do pokornych dla szczęścia tych pokornych. Dokona się to, co Ci mówię, i nastanie nasze królestwo. Powtarzam Ci, jutro ujrzysz to posłuszne stado, co na pierwszy mój znak zacznie gorliwie podsycać ogień stosu, na którym spalę Cię za to, że przyszedłeś, by nam przeszkadzać. Nikt bardziej od Ciebie nie zasłużył na nasz stos.
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow