Ptasi dyktator
Codziennie zimą, kiedy zapada zmierzch, widzę przelatujące nad naszymi domami chmary wron. Stado jest duże, leci i leci długo - to kilkaset ptaków, może tysiące. Gna w jedną stronę, ale czasem
nagle zmienia kierunek, zaczyna lecieć gdzie indziej albo kołuje i kołuje, zanim zniknie zupełnie. Mimo że często wpatruję się w to stado, nie umiem sobie odpowiedzieć na wiele pytań:
- Kto jest przywódcą stada? Czy jest jakiś jeden ptak? Czy kilka, jakaś grupa? Jaka jest zasada wyboru lidera? Kto wybiera? Nie widać, aby na czele leciał jakiś ptak szczególnie duży, więc, jeżeli nie wielkość decyduje - to co? Kolor upierzenia? Ułożenie piór? Jak lider wydaje rozkazy i na podstawie jakich danych? Czym się kieruje? Jak je przekazuje? W stadzie obserwuje się ślepe posłuszeństwo, widać chęć bycia w stadzie. Jeżeli na końcu jakiś ptak zaczyna odstawać, można obserwować jego rozpaczliwe wysiłki, aby nie zostać w tyle, nie zgubić się, nie znaleźć się poza stadem.
Pytania, pytania. Bo kto podrywa stado do lotu? Z jakiego powodu? I dlaczego leci ono na północ, a potem, raptem, zbacza na wschód? A jeżeli stado przerywa lot i siada, to dlaczego właśnie w tym miejscu? Jakże w tym stadzie silny jest instynkt stadny! Jak zawsze w tych ptakach jest on obecny, żywy i czujny, dyktatorsko nimi rządzący.
Lapidaria IV-VI, Ryszard Kapuściński
Wszystko
Ludzie zespolą się, żeby wziąć od życia wszystko, co może dać, a już niechybnie dla szczęścia i uciechy w samym doczesnym świecie. Człowieka uwzniośli duch Boskiej, tytanicznej dumy i objawi się człowiek-bóg. Każdej chwili bez żadnych już granic pokonując naturę siłą swej woli i nauki, człowiek będzie zarazem każdej chwili odczuwał rozkosz tak wzniosłą, że zastąpi mu ona dawne nadzieje rozkoszy niebiańskich. Każdy się przekona, że jest śmiertelny bez zmartwychwstania, i powita śmierć dumnie i spokojnie jak Bóg.
Fiodor Dostojewski, Bracia Karamazow