Tym, którzy nie lękają się cieni o zmierzchu, którzy potrafią rozmawiać z drzewem, którzy umieją czytać znaki kreślone skrzydłem nietoperza,
którzy z darów dzieciństwa zachowali zdolność wyobraźni i głód cudowności,
którzy potrafią dziwić się życiu, doszukiwać się ukrytych w nim sensów i znaczeń,
którzy umieją rozpoznawać ślady bogów - ścieżki, jaskinie, święte źródła,
którzy zdolni są - poprzez płomyki żarnowca albo w prześwitach zarośli - dostrzec cień fauna albo tańczącej nimfy,
którym na skrzyżowaniu dróg zdarza się spotkać sfinksa, a w leśnych ostępach bożka Pana.
Tym, którzy wierzą w mity, światła dawnych objawień,
dedykuję te chaotyczne obrazy i myśli.
Zrobią z nimi, co zechcą,
Amen.
Contrapunctus, Adam Wodnicki
Jak długo depczę ziemię, poznać po obcasie.
Pajęczyny też nie da się palcem zdjąć z czoła.
Donośne kukuryku raduje tym właśnie,
że brzmi, jak brzmiało wczoraj.
Ale i czarne myśli gęstnieją, nawisłe
jak kosmyk, gdy horyzont brwi skośnie przekreśli.
I przestaje się miewać sny - byle mniej istnieć,
rzadziej się zdarzać, nie zaśmiecać reszty
czasu. Uboga ulica z uporem
pcha się w oczy, wystając godzinami w oknie:
to jej pamięć przechowa wygląd lokatora,
a nie, jak skłonny był sądzić, odwrotnie.
I, w czterech ścianach krążąc jak w tańcu szamana,
tocząc się niby kłębek z rogu w róg,
motam na siebie pustkę, aby dusza miała
jakieś pojęcie o tym, co wie Bóg.
tłum. Stanisław Barańczak
Josif Brodski, Urania
Wyd. Zeszyty Literackie, Warszawa 2015
Jedynym narzędziem, jakim dysponuje człowiek w zmaganiach z czasem, jest pamięć; i właśnie ta jedyna w swoim rodzaju, zmysłowa, historyczna pamięć Kawafisa odróżnia go tak bardzo od innych. Mechanizm miłości zakłada pewien rodzaj pomostu między sferą zmysłów i sferą ducha, prowadzącego niekiedy aż do ubóstwienia; idea życia przyszłego jest ukryta nic tylko w naszych związkach, lecz także w naszych rozstaniach. Dość to paradoksalne, że wiersze Kawafisa, kiedy mówią o tej helleńskiej „specjalnej miłości” i dotykają en possant konwencjonalnych rozmyślań i tęsknot, są próbami - czy raczej uświadomioną niemożnością - wskrzeszenia niegdyś kochanych cieni. Lub: fotografiami.
Życie na Ziemi, bez żadnych wyjątków, należy do jednego misternie splecionego ekosystemu, który zawiera w sobie wszystkie organizmy. Ta fundamentalna więź bierze się nie tylko z głębokiej współzależności, ale też z faktu, że całe życie na naszej planecie jest ze sobą genetycznie spokrewnione za sprawą wspólnych korzeni ewolucyjnych. Ekolodzy od dawna zwracają uwagę na to, jak ważna jest łączność i współzależność wszystkich form życia. Ich podejście wywodzi się z wniosków wyprowadzonych przez żyjącego w osiemnastym i dziewiętnastym wieku odkrywcę i naturalistę Alexandra von Humboldta, który twierdził, że wszystkie istoty żywe są ze sobą zespolone holistyczną siecią powiązań. Może to dość niespodziewane, ale właśnie ta wszechzależność stanowi podstawę całego życia na Ziemi. To powinno nas skłonić do głębszego zastanowienia się nad wpływem działalności człowieka na otaczający go świat.
"Czym jest życie? Biologia w pięciu krokach", sir Paul Nurse
Wyd. Marginesy, Warszawa 2020
Za chwilę ten koszmar się skończy - wszystko wróci w miejsce, które można było ogarnąć rozumem. Nie wolno poddawać się, tracić odwagi. Jeszcze trochę cierpliwości, jeszcze kilka kroków, przejdzie przez to podwórko, ten korytarz, wyjdzie przez bramę i znajdzie się znów na ulicy, wśród ludzi, wróci do siebie, do życia bez tajemnic i cudów. Przecież nie może być inaczej. Świat zbudowany jest na racjonalnych zasadach, nie da się go podzielić na pozór i istotę. Nie ma w nim miejsca na absurdalne przypadki, na nieistniejące strefy, realną tuteczność i jakąś absurdalną tamteczność.
Albo weźmy przyjaciół. Tych co prawda ma się najmniej. Do tego w miarę upływu czasu wykruszają się, a nowi coraz rzadziej, z coraz większym trudem przybywają, jako że przyjaźń jest owocem wymagającym długiego dojrzewania, ta najtrwalsza rodzi się przeważnie w młodości, kiedy to jeszcze z radosną ufnością otwieramy się na ludzi, bo później narasta w nas nieufność, która prowadzi do wniosku, że prawdziwa przyjaźń powinna przechodzić próbę wieczności.
Ostatnie rozdanie, Wiesław Myśliwski
Z dwóch ludzi, którzy nie doświadczyli sami istnienia Boga, ten, który przeczy Jego istnieniu, jest Mu być może bliższy. Fałszywy Bóg, który we wszystkim przypomina prawdziwego, z wyjątkiem tego, że nie można się z nim zetknąć, będzie zawsze przeszkodą w dojściu do Boga prawdziwego.
Simone Weil
Odwiedza nas 406 gości oraz 0 użytkowników.