"Próbować zrozumieć Muad'Diba bez zrozumienia jego śmiertelnych wrogów Harkonnenów to próbować zobaczyć Prawdę, nie znając Kłamstwa. Jest to próba ujrzenia światła bez poznania Ciemności. To niemożliwe.
(...)
Nie można w nieskończoność kraść wszystkiego, czego się potrzebuje, nie zwracając uwagi na tych, którzy przyjdą po nas. Fizyczne warunki planety wpisują się w jej historię gospodarczą i polityczną. Mamy tę historię przed oczami, więc nasza droga jest oczywista.
(...)
Kiedy religia i polityka jadą na tym samym wozie, ci, którzy powożą, wierzą, że nic nie może stanąć na ich drodze. Zaczynają pędzić na łeb, na szyję, coraz szybciej i szybciej. Odsuwają od siebie wszelkie myśli o przeszkodach i nie pamiętają, że pędzącemu na oślep człowiekowi przepaść ukazuje się, kiedy jest już za późno.
(...)
Kiedyś ludzie scedowali myślenie na maszyny z nadzieją, że dzięki temu będą wolni, ale umożliwili tylko innym ludziom i ich maszynom ujarzmienie siebie.
(...)
Każda przebyta do końca droga prowadzi dokładnie donikąd. Wejdź na górę tylko tyle, by sprawdzić, że jest górą. Nie zobaczysz góry z jej szczytu."
Diuna, Frank Herbert
Music from the soundtrack - Hans Zimmer
Do współuczucia z każdej rzeczy woła,
z każdego ruchu daje znak: Wspominaj!
Dniem, co był dla nas obojętny wczoraj,
znów nas obdarza nieznana godzina.
Kto liczy plony nasze? Kto nas dzieli
od lat skazanych na wieczne rozstaje?
Od wieków, czegośmy się dowiedzieli
nad to, że jedno w drugim się poznaje?
Że obojętne sobą ogrzewamy?
O, domie, skłonie łąki, o, wieczorze,
nagle to widzisz przelśnione przez zorzę,
obejmujący i obejmowany.
Wszystkie istoty przenika tajemnie
wewnętrzny świat. Ptaki cichymi pióry
lecą na wskroś przez nas. O, który
chcę róść, spoglądam, i drzewo jest we mnie.
Ja trudzę się, i we mnie stoi dom.
Ja strzegę się, i we mnie moc strzegąca.
Kochanek, na mnie opiera się drżąca
piękność stworzenia, każąc płynąć łzom.
Rainer Maria Rilke
przeł. Mieczysław Jastrun
„Fizyczne rozdwojenie osobowości z przemieszczeniem w czasie - nie! - to już zanadto. Jakkolwiek wychowani na Einsteinie, nie możemy tego nie uważać za humbug nawet w sferze eksperymentów myślowych. Są eksperymenty myślowe niedozwolone: są to te, które przeczą zasadniczym prawom Ogólnej Ontologii. A cóż dopiero mówić o rzeczywistości, nawet przyjąwszy wielość rzeczywistości według Leona Chwistka. Bo ta rzeczywistość nie może być zlogizowana bez zarzutu. Jestem siostra zmarłej: baronówna top von Obrock, przez *ck*.” - brzmiała ze sceny Zofia Bielewicz, kreując Józefę Baronównę Obrock w "Matce" Witkiewicza w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego. Był rok 2000. Miasto wciąż suszyło się po powodzi tysiąclecia, a ona była tu, przy Placu Teatralnym, z perspektywy naszej młodości, od zawsze. Z Bielewicz, zaczął się nam wydarzać teatr żywy, pierwszy, fascynujący w poszukiwaniu swoich własnych dróg, myśli, przekonań, perspektyw. Ona była sceną, a my, oniemiałą, młodą publiką zamiatającą do białego rana podłogi w Zapadni. Jeszcze w tym samym roku, wraz z Ewą Wyszomirską, mówiły do nas Hermannem Brochem (reż. Marek Fiedor) w jego „Niewinnych” - obrazku piętnującym polityczną obojętność Niemców, która doprowadziła do przejęcia władzy przez Hitlera. Młodość „górną i durną” teoretycznie nie zajmowały takie rzeczy; a jednak - ten głos, ta dykcja, ten czar, to zło opowiedziane... Dała nam lekcje na nasz czas.
Czas nie zawsze nam sprzyja. Ale dowiadujemy się o tym dopiero wtedy, gdy rzekomo naturalny porządek świata zostaje naruszony, a nowe myśli, które dotąd zdawały się burzyć jednolitość naszego czasu, zaczynają się przyoblekać w żywe kształty. Wtedy czas, taki, jakim znaliśmy go dotąd ze wszystkimi jego urokami i wadami, które głęboko weszły nam w krew, zaczyna nam ciążyć. Staramy się wówczas odepchnąć jednocześnie jego uroki i wady; czynimy to pochopnie, lekkomyślnie jak dzieci. Oparzyliśmy się chłodem, dmuchamy więc teraz i na zimne, i na gorące. Z tej czynności pragniemy przede wszystkim usprawiedliwić się sami przed sobą - czujemy bowiem całą nieszczerość naszej niewygodnej sytuacji, w której staramy się robić dobrą minę do złej gry. Zaczynamy obrachunki ze sobą i ze światem.
Czytaj więcej: Czas nie lubi zbyt długo zatrzymywać się nad swoją ofiarą
Dlatego właśnie ja przed chwilą, kochany Trazymachu, mówiłem, że nikt nie chce z własnej ochoty rządzić i zajmować się cudzymi kłopotami, i radzić na nie, tylko żąda za to zapłaty, bo kto chce przyzwoicie uprawiać tę umiejętność, ten nie o swoje dobro dba ani go nie zaleca, kiedy według wskazań umiejętności zarządzenia wydaje, tylko dba o dobro rządzonego. I dlatego zdaje się, że powinni pobierać zapłatę ci, co mają ochotę rządzić: albo pieniądze powinni dostawać, albo cześć, albo karę ponosić, gdyby nie rządzili.
Platon, Państwo
Odwiedza nas 44 gości oraz 0 użytkowników.