"Grób dzieci nienarodzonych - to było w pierwsze Zaduszki po przeprowadzce do Doliny Szklarki. Chochołowe Skały od północy są wyniosłe i białe. Od południa rosną tylko krzaki tarki i głogu. Krążyłem tam parę razy, ale po co wsadzać dziób, mieszać w głowie sarnom? Tamtego dnia wieczorem szedłem skrajem tej gęstwiny i nagle zrobiło się w niej rzadziej. Powściągliwie zapraszała. Snuły się pasiaste mgły. Na drzewach wisiały zniszczone stacyjki drogi krzyżowej. Ten tunel w gąszczu, uczerwieniony przemarzłym głogiem, prowadził jakby do wewnątrz skał. Na jednej z nich łuna falowała jak złota woda. Chyba wtedy przeszły mnie ciarki. W tym małym skalnym amfiteatrze płonęło dużo zniczy i świec. Co to jest? Pogański cmentarz? Na środku stał metalowy krzyż z tabliczką „GRÓB DZIECI NIENARODZONYCH”. Tam, na górze, wśród tych skał, które błyszczą jak kawałki srebra i wabią z oddali. Opowiadali sąsiedzi: wiosną lądowały na nich naraz dziesiątki bocianów z południa, żeby po chwili odlecieć dalej, ku całodobowej wilgoci Rudawy i Dubia. W takich miejscach zawsze odbywało się coś ważnego. Ponad mozaiką niebieskich chałup w dolinie, wystarczająco daleko od profanum obór. Czy to symbol, czy rzeczywiście tam chowano ludzkie płody, zamiast pod progami domów, co było w chłopskim zwyczaju? Mówiło się w starej wsi: nie łaź sam w takie miejsca. One też zło ściągają. Oblezie cię to i będziesz się przez lata uwalniał. Gubił resztki siebie.
112 lat temu w Szetejniach urodził się Czesław Miłosz.
"To co pisałem, nagle się wydało
błazeństwem. Znaleźć nie mogłem wyrazów.
Patrzyłem na świat olbrzymi, tętniący,
z łokciami o kamienną poręcz opartymi.
Płynęły rzeki, pruły chmurę żagle,
mdlały zachody. Wszystkie piękne kraje,
wszystkie istoty, których pożądałem,
wzeszły na niebo jak wielkie księżyce.
W te lampy dziwne ruchome wpatrzony,
licząc ich łuki astrologiczne,
szeptałem: świecie, giń, litości, tonę.
Żadna na piękność nie wystarczy mowa.
Widziałem w sobie rozległe doliny
i mogłem stopą brązem uskrzydloną
iść ponad nimi na szczudłach powietrza.
Ale to gasło, noc niespamiętana."
Czesław Miłosz, To co pisałem
Paryż, 1934
Z wierszy rozproszonych 1930-1936
Dla Tomka Maciejczyka
Dlaczego płaczesz? Pozapalałem już światła
W całym ogrodzie, trafisz na pewno.
Wiesz, na co dzień nie przyjmuję gości.
Przez szparę w rolecie sączy się ciemność,
Letnie noce są krótkie i nie zdołałem
Nabrać znów pewności; wieczorem tracę tożsamość,
Szukam jej rano i być może już nigdy
Nie zdążę wypowiedzieć słów:
Jesteś ważny, jesteś mądrym chłopcem.
Dlaczego płaczesz? Pod adresem nieskończoności
Pies szczeka na przedmioty, które są dla mnie obce.
Być może nie przetrwam kolejnej zimy,
Lecz jeszcze czas, jeszcze zobaczymy,
Co można wyrzeźbić z tej ciszy,
która oblepia nas niby glina.
Dlaczego płaczesz? Słońce wzejdzie później
Lecz wzejdzie, to wszystko nasze,
Jedz, pij, mów. I tak nas położą na dłoni
Zdmuchną jak niepotrzebny pył.
Byłeś? Powiedz. I tak od tygodni
Solę łzami twój list, po jednej literce i to od nich
Zaczynam znikać.
KRZYSZTOF JONIAK
Życie krótkie, tępość umysłu, odrętwiałe niedbalstwo i zbyteczne zajęcia nie pozwalają nam wiele wiedzieć. A to, co wiedzieliśmy tylokrotnie, z biegiem czasu wydziera z umysłu – kradnąc wiedzę; wrogie i przepastne – zapomnienie.
Mikołaj Kopernik
Dostatecznie jasno, Ojcze Święty, zdaję sobie sprawę z tego, że znajdą się ludzie, którzy gdy tylko posłyszą, iż w tych moich księgach o obrotach sfer wszechświata przypisuję jakieś ruchy kuli ziemskiej, zaraz podniosą krzyk, że należy mnie wraz z takim przekonaniem potępić. Nie jestem bowiem do tego stopnia zakochany we własnym dziele, żebym nie zważał na to, co o nim będą sądzić inni. I jakkolwiek wiem, że myśli uczonego są niezależne od sądu ogółu – ponieważ dążeniem uczonego, o ile tylko ludzkiemu rozumowi pozwala na to Bóg, jest szukanie we wszystkim prawdy – mimo to jestem zdania, że poglądów zgoła różnych od uznanej prawości należy się wystrzegać.
Czytaj więcej: Dzieła matematyczne pisane są dla matematyków - Kopernik do Pawła III
„[…] niech Pani nie wzywa gości, niepokoi mnie samo myślenie, gdzie mogłabym ich usadzić, skąd wziąć siły na rozmowę. Duża rozbieżność we mnie istnieje teraz między lubieniem i ciekawością, co słychać, a wolą mocy konieczną do urzeczywistniania tych zjawisk. Telefonują od czasu do czasu różne osoby niewidywane już na co dzień, pytają, czy mi czego nie brakuje, czy mogłyby przyjść. Uspokajam, że wszystko w porządku i że przyjście możemy odłożyć na później”.
Maria Janion
znalezione w: Transe - traumy - transgresje. T. 2: Prof Misia
Już sam akt porozumiewania się z innymi, jeśli nie kryje się w nim wola mocy, panowania i rozkazywania, zakłada wiarę nie tylko w teraźniejszość, ale także w przyszłość, i nie tylko w przyszłość, ale także w to, co trwa i pozostaje - w wieczność. A jednocześnie pociąga za sobą wyrzeczenia jednostki wobec bliźnich, obecnych i przyszłych, wyrzeczenia czynione z myślą o naszym zbiorowym istnieniu do końca dziejów, w czasie nieokreślonym. Wyrzeczenia te znajdują oparcie w zaufaniu do tego, co trwa, a to zaufanie z kolei - w ubieganiu się o to, co trwa, w wierze w ciągłość tego, co prawdziwe i dobre. I właśnie ta wiara jest fundamentem i ustanowieniem aktu szczerego porozumiewania się z innymi (VII, 4).
Notatki, Nicola Chiaromonte
Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2015
Odwiedza nas 48 gości oraz 0 użytkowników.